M@rklu |
Wysłany: Pią 13:13, 13 Paź 2006 Temat postu: |
|
Henryk Sienkiewicz - Latarnik:
Pewnego dnia przepadł gdzieś latarnik z Aspinwall, niedaleko Panamy; prawdopodobnie fala zabrała go ze skalistego brzegu wyspy. Szybko zaczęto szukać jego następcy. Na szlaku między Panamą i Nowym Jorkiem panował duży ruch statków i latarnia musiała pracować. Do konsula Stanów Zjednoczonych rezydującego w Panamie zgłosił się kandydat. Był to Polak liczący sobie około 70 lat. Nie przeszkadzało mu pustelnicze życie na latarni, właśnie szukał samotności i spokoju. Zbyt burzliwie toczyły się dotąd jego losy. Walczył w powstaniu listopadowym w Polsce, potem w wojnie domowej w Hiszpanii (w latach 1833-1840), za udział w wojnie z Algierem został odznaczony francuskim orderem Legii Honorowej. Bił się też na Węgrzech, podczas wiosny ludów, a później przeciw siłom Południa w Stanach Zjednoczonych. Próbował też różnych zawodów. Poszukiwał złota w Australii, diamentów w Afryce, był strzelcem rządowym w Indiach Wschodnich, w Kalifornii prowadził farmę, handlował z dzikimi plemionami w Brazylii, założył warsztat kowalski w Helenie, w Arkansas. Służył też jako majtek na statku, był harpunnikiem na wielorybniku, został właścicielem fabryki cygar w Hawanie. Zawsze prześladował go pech. Po wielu latach takiego życia Skawiński marzył już tylko o spokoju. Kiedy został latarnikiem, nie mógł uwierzyć, że jego – wiecznego tułacza – spotkało takie szczęście. Co dzień czyścił soczewki latarni, potem siadał na balkonie i obserwował albo morze i statki, albo ruch w porcie Aspinwall. Ogarniał go błogi spokój. Łowił ryby, zbierał ślimaki, ośmiornice, karmił mewy. Wysepkę opuszczał tylko w niedzielę, gdy udawał się do kościoła. Z czasem zaczął jeszcze bardziej stronić od ludzi. Całymi tygodniami nikogo nie widywał. W okolicy wiedziano jedynie, że żyje, bo zabierał jedzenie pozostawiane na brzegu i zapalał latarnię. Stary człowiek popadał w całkowite odrętwienie (s.1 .
Nagle nadeszło przebudzenie. Pewnego dnia Skawiński otrzymał paczkę z książkami. Zapomniał, że gdy tylko rozpoczął pracę latarnika, przekazał połowę swej pensji polskiemu Towarzystwu w Nowym Jorku, o którym przeczytał w „Heraldzie”. Wzruszony, zaczął czytać „Pana Tadeusza”. Prawie 40 lat nie widział kraju i nie rozmawiał po polsku. Wiersz Mickiewicza przeniósł go do Polski. Widział rodzinną wieś, siebie na powstańczym posterunku. Nagle usłyszał kroki. Zamiast kolegów-powstańców stanął nad nim strażnik portowy, Johns. Skawiński zapomniał zapalić latarnię, musi odejść ze służby.
Kilka dni później ktoś go widział na statku płynącym do Nowego Jorku. Znowu rozpoczął tułaczkę. Zmienił się, postarzał, ale był szczęśliwy, bo pod pachą trzymał polską książkę.
II. Elementy świata przedstawionego w utworze literackim.
Czas akcji: około 1870 roku (Skawiński brał udział w powstaniu listopadowym w Polsce, które wybuchło w roku 1830, a „Pana Tadeusza” otrzymał po blisko 40 latach niewidzenia ojczyzny).
Miejsce akcji: Aspinwall, niedaleko Panamy.
Bohaterowie: Skawiński, konsul Stanów Zjednoczonych rezydujący w Panamie - Falconbridge, strażnik portowy – Johns.
Narrator: wszechwiedzący, abstrakcyjny. Narracja jest prowadzona w trzeciej osobie.
III. Charakterystyka bohatera.
Kiedy poznajemy Skawińskiego, ma około 70 lat. Prowadził dotąd bardzo niespokojne życie. Walczył w powstaniu listopadowym w Polsce, w roku 1830, potem w wojnie domowej w Hiszpanii (prowadził ją w latach 1833-1839 don Carlos), następnie w wojnie Francji z Algierem, podczas wiosny ludów na Węgrzech (rok 1848) i wreszcie w wojnie secesyjnej po stronie Północy w Stanach Zjednoczonych. Imał się też różnych zawodów. Był poszukiwaczem złota w Australii, diamentów w Afryce, strzelcem rządowym w Indiach Wschodnich, w Kalifornii założył farmę (poniósł straty w wyniku suszy), handlował z dzikimi plemionami w Brazylii (na Amazonce rozbiła się jego tratwa, a on sam cudem uszedł z życiem), założył warsztat kowalski w Helenie, w Arkansas (spalił się w pożarze miasta). Służył też jako majtek na statku kursującym między Bahią a Bordeaux, potem pracował jako harpunnik na wielorybniku (oba statki rozbiły się), był właścicielem fabryki cygar w Hawanie (został oszukany przez swego wspólnika, gdy leżał chory na żółtą febrę, s.10).
Charakterystyka zewnętrzna.
„Był to człowiek już stary, lat siedemdziesiąt albo i więcej, ale czerstwy, wyprostowany, mający ruchy i postawę żołnierza. Włosy miał zupełnie białe, płeć spaloną jak u Kreolów, ale sądząc z niebieskich oczu, nie należał do ludzi Południa. Twarz jego była przygnębiona i smutna, ale uczciwa” (s.6). Wygląd Skawińskiego, gdy przyszedł prosić o pracę (s.6).
„Przywdziewał wtedy granatową kapotę strażniczą ze srebrnymi guzami, na piersiach zawieszał swoje krzyże i jego mleczna głowa podnosiła się z pewną dumą, gdy słyszał przy wyjściu z kościoła, jak Kreole mówili między sobą: Porządnego mamy latarnika” (s.17). Wygląd Skawińskiego, gdy przychodził na niedzielną mszę do kościoła (s.17).
„Łagodne niebieskie jego oczy poczęły być jak oczy dziecka, zapatrzone wiecznie i jakby utkwione w jakiejś dali” (s.1 . Skawiński zobojętniały wobec świata (s.1 .
„Toteż stary przez te kilka dni posunął się bardzo i pochylił; oczy miał tylko błyszczące” (s.23). Po stracie posady, gdy znów tułał się po świecie (s.23).
Charakterystyka wewnętrzna.
Waleczny i bohaterski. Brał udział w wielu walkach, zawsze odznaczał się bohaterstwem (został uhonorowany wieloma odznaczeniami, s.7, 11).
Waleczny i bohaterski; wielokrotnie odznaczany (s.7,11).
Zaradny, silny, uparty. Cierpliwy, po każdym niepowodzeniu potrafił się podnieść i podjąć nowe działanie (s.11). Pracował w różnych zawodach, nie poddawał się losowi (s.10). Zaradny, silny, uparty (s.10,11).
Pracowity i uczciwy (s.10).
Dobry – swoje zapasy chininy oddał innym i dlatego, gdy sam zachorował na żółtą febrę, nie miał lekarstwa dla siebie (s.11). Pracowity i uczciwy (s.10).
Dobry (s.11).
Zawsze pełen ufności i nadziei (s.11).
Z biegiem lat coraz łatwiej się wzrusza (s.11). Ufny i pełen nadziei (s.11). Łatwo poddaje się wzruszeniom (s.11).
Samotnie żyjąc w latarni, czuje się szczęśliwy (s.12, 14, 15). Coraz bardziej odzwyczaja się od towarzystwa ludzi, popada w odrętwienie (s.17,1 . Szczęśliwy w samotności (s.12,14,15). Popada w odrętwienie (s.17,1 .
Tęskni za krajem; w amerykańskich gazetach szuka wiadomości z Europy (s.17). Wzruszony, tak zapamiętuje się w lekturze „Pana Tadeusza”, że zapomina o swoich obowiązkach (s.23). Tęskni za krajem (s.17). Zapamiętuje się w lekturze polskiej książki (s.23).
Skazany na tułaczkę, czuje się szczęśliwy, mając ze sobą polską książkę (s.22). Szczęśliwy z polską książką w drodze (s.22).
Skawiński sam o sobie mówi tak: „... jestem jak statek, który, jeśli nie wejdzie do portu, to zatonie (...) Przysięgam, że jestem uczciwy, ale... dość mam już tego tułactwa...” (s. .
Opinie narratora na temat Skawińskiego: „Był on naprawdę jak okręt, któremu burza łamała maszty, rwała liny, żagle, którym rzucała od chmur na dno morza, w który biła falą, pluła pianą – a który jednak zawinął do portu. (...) Miał on nieszczęście, że ilekroć rozbił gdzie namiot i rozniecił ognisko, by się osiedlić stale, jakiś wiatr wyrywał kołki namiotu, rozwiewał ognisko, a jego samego niósł na stracenie” (s.9).
„Zresztą miał cierpliwość Indianina i wielką, spokojną siłę oporu, jaka płynie z prawości serca. (...) Lazł pod górę tak pracowicie jak mrówka. Zepchnięty sto razy, rozpoczynał spokojnie swoją podróż po raz setny pierwszy. Był to w swoim rodzaju szczególniejszy dziwak. Stary ten żołnierz, opalony Bóg wie w jakich ogniach, zahartowany w biedach, bity i kuty, miał serce dziecka” (s.11).
IV. Problematyka utworu.
Utwór przedstawia dzieje Polaka, którego sytuacja polityczna skazała na tułaczkę. Po klęsce powstania listopadowego musiał się udać na emigrację, los rzucał go w coraz odleglejsze zakątki świata. Mimo oddalenia nigdy nie zapomniał o ojczystych stronach; nawet sam nie zdawał sobie długo sprawy, jak bardzo tęskni za Polską.
Inny problem to siła oddziaływania utworu literackiego. Dzieło Mickiewicza wzbudziło tak silne wzruszenie, że Skawiński zapomniał o codziennych obowiązkach.
„Latarnik” ma także cechy studium psychologicznego – ukazuje człowieka o niezwykle silnej psychice, który nie poddaje się przeciwnościom losu i po każdej klęsce podejmuje kolejne wyzwania.
V. Problemy teoretycznoliterackie.
„Latarnik” jest przykładem noweli. Nowela to gatunek epicki charakteryzujący się zwartą budową (wyeksponowany jeden motyw, niewiele postaci drugoplanowych, nie ma epizodów, rozbudowanych opisów, dygresji ani komentarzy), o mocno zaznaczonym punkcie kulminacyjnym i zaskakującym zakończeniu.
Klasyczna postać gatunku została ukształtowana w renesansie, za twórcę noweli uchodzi Giovanni Boccaccio, autor „Dekamerona” (nowela „Sokół”).
_________
M@rklu |
|
M@rklu |
Wysłany: Pią 13:10, 13 Paź 2006 Temat postu: |
|
Aleksander Fredro - Zemsta:
Zemsta jest to dramato-komedia. Głównymi bohaterami tej powieści są: Cześnik – Maciej Raptusiewicz, Rejent Milczek, Klara, Wacław Milczek, Podstolina – Hanna Czepiersińska, Józef Papkin i Dyndalski.
Wszystko zaczyna się w domu Cześnik, kiedy Maciej Raptusiewicz siedzi razem przy stole z Dyndalskim. Rozmawiająo planach małżeńskich Cześnika, który nie wie na którą kobietę się zdecydować. Czy na Klarę, która byłą jego bratanicą, czy na Podstolinę. Okazało się, że jednak lepsza będzie dla niego Hanna Czepiersińska, ale Dyndalski sądzi, że jest dla niego za młoda i wymienia wszystkie choroby Cześnika.
Wtem przyszedł Papkin, który wrócił bez konia. Cześnik zarzucił mu, że przegrał konia w karty, ale ten zaprzecza temu i mówi, że tak się spieszył do pana (Cześnika), że szkapę zamęczył i musiał ją zostawić. Papkin, osoba, która dużo zmyśla i opowiada o swoim męstwie. Także i tym razem Józef się wywyższał, ale tak naprawdę był wielkim tchórzem.
Cześnik był bardzo niezadowolony, że druga połowa zamku należała do jego wroga, Rejenta i kazał Papkinowi zostać jego posłem, jeśli będzie go potrzebował w sprawie Milczka. Papkin dostał także drugie zadanie w związku z myślą o małżeństwie z Podstoliną, miał on iść do niej i oświadczyć się z nią w imieniu swego pana. Papkin tak też zrobił i poszedł do Podstoliny. Gdy szedł do niej to myślą był przy Klarze, której to on chciał się oświadczyć do której nie miał dostępu, bo Cześnik mu przeszkadzał. Kiedy Papkin był na miejscu, mówił różne bzdury Podstolinie, która nic z tego nie rozumiała. W końcu Józef przeszedł do rzeczy i Hanna zgodziła się wyjść za mąż z Cześnikiem.
Kiedy Papkin wrócił do zamku zastał Cześnika bardzo wkurzonego, dlatego, ponieważ Rejent wynajął mularzy, którzy odbudowywali mur graniczny, który oddzielał części zamku sąsiadów. Maciej natychmiast rozkazał Józefowi, aby zburzył ten mur i pozabijał murarzy, lecz Papkin tchórzył.
Klara i Wacław byli w sobie bardzo zakochani i rozmawiali o przyszłości. Wahali się czy na pewno mają być razem, czy uda im się związek. Skończyli rozmowę na tym, że będą razem.
Papkin podszedł do mularzy i wyganiał ich. Rejent widząc to w oknie, zaczął się denerwować. Cześnik także spoglądał z okna na plan wydarzeń. I zaczęła się bójka pomiędzy Śmigalskim, Papkinem, a ochroniarzami Rejenta, którą kierowali Raptusiewicz i Milczek z okien. Między synem Rejenta, a Józefem doszło do sprzeczki w trakcie walki i Papkin wziął Wacława jako jeńca.
Kiedy Papkin przyprowadził Wacława do Cześnika, to doszło między nimi do kłótni. Maciej zdziwił się, po co mu jeniec. Kazał wypuścić syna Rejenta, ale ten nie chciał iść. Papkin kłócił się z Wacławem, który nie chciał wyjść z niewoli i chciał zostać. Syn Rejenta pokazał Józefowi sakiewkę z pieniędzmi i oznajmił, że chce zostać przy Klarze. Papkin od razu zmienił punkt patrzenia na tę sprawę.
Klarze na początku nie podobało się, że Wacław chce zostać, ale przekonał ją swoimi słowami, że dobrze robi. Ona zaś namówiła go, aby uwiódł Podstolinę, która chciała wyjść za mąż za Cześnika. Więc Wacław, co miał robić, posłuchał Klary i wybrał się do Hanny. Bez problemu zdobył jej serce, bo była wdową po trzech mężach, a jego znała od młodości. Klara cieszyła się z tego, że Wacławowi udało się uwieść Podstolinę.
Papkin starał się o serce Klary, której wyznał miłość. Przysięgał jej, że może w ogniu zginąć, bo tak ją kocha. Lecz ona powiedziała mu, że aby zdobyć jej serce trzeba przynieść jej krokodyla.
Papkin dostał od Wacława sakiewkę z pieniędzmi za to, że siedział cicho i nie zdradzał nic nikomu. Józefowi to się nie podobało, bo jak by się Cześnik dowiedział to by go zabił za zdradę. Lecz powiedział sobie „Beatus qui tenet”, co znaczy szczęśliwi, którzy posiadają.
Cześnik cieszy się z sukcesu, że Podstolina przyjęła jego zrękowiny. Papkin pyta czy Wacław może u nich zamieszkać, ale Cześnik się nie zgadza i wysyła Józefa do Rejenta, aby wyzwać go na pojedynek, lecz jak zwykle Papkin tchórzy, lecz zrobić to musi.
Rejent namawia mularzy, aby podpisali pismo, że Cześnik ich bił i źle traktował. Na początku nie chcą podpisać, lecz później ulegają namową.
Rejent Milczek namawia, a wręcz zmusza syna do opuszczenia Klary i do związania się z Podstoliną. Chce tym zdenerwować Cześnika i nie chce aby jego syn wiązał się z wrogą rodziną. Oprócz tego Rejent założył się z Podstoliną o sto tysięcy, kto pierwszy zrezygnuje, płaci. Lecz Wacław uważa, że to zbyt wiele jak dla niego, nie ma jednak wyboru. „Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba” – jak to mówi Rejent.
Papkin przychodzi do Rejenta z wieścią o walce i dostaje kwaśne i tanie wino – zieleniaka. Oburzenie Józefa jest wielkie. Zanim powiedział on o walce jaką mają stoczyć Rejent z Cześnikiem, bardzo się bał, ale kiedy zaczął mówić to się rozkręcał i szło mu to coraz łatwiej. Aż Milczek dowiedział się o co chodzi. Nagle do zamku zawitała Podstolina. Zdziwienie Papkina było wielkie, bo nie wiedział po co ona tu przyszła. Kiedy Rejent powiedział mu że Hanna poślubi jego syna Wacława, to on już wiedział co się stanie jak się Cześnik o tym dowie.
Kiedy Papkin zostaje sam z Podstoliną, gdyż Rejent poszedł pisać list do Cześnika, to Hanna prosi Józefa, aby przekazała Maciejowi, że bardzo tego żałuje, lecz on nie zgodził się.
Papkin dostał list od Rejenta i bardzo przedłużał swoje wyjście z zamku, mówiąc często: „Papkin nóżki ściska”. I kiedy wyszedł to dorobił się i zleciał ze schodów.
Cześnik nie wiedząc o nowinach jakie niesie do niego Papkin, przygotowywał się do wesela z Podstoliną. Mówi jak ma wyglądać stół do Perełki (kuchcika):
Pośrodku ”M H – M H – Maciej, Hanna;
W górze serca, w dole VIVAT…”
W związku z tym, że Papkin długo nie wracał, to Cześnik podejrzewał, że coś Rejent wymyślił, aby ślub się nie udał, lecz Dyndalski mówił, że kto wejdzie w drogę panu to pożałuje.
W końcu Papkin wrócił, chwaląc się jaki on tam u Rejenta mężny był. Napił się nic nie mówiąc o planach sąsiada. Wreszcie Cześnik zapytał co tam się stało. Józef bojąc się cokolwiek mówić dał panu list i czekał na reakcje. Maciej mówił tylko: „co!”, jakby się zaciął.
Papkina zaczął brzuch boleć i bał się, że Rejent go otruł. Po rozmowie z Dyndalskim, Józef zaczął pisać testament, bo był pewien swojej śmierci.
Cześnik wpadł na pomysł i rozkazał Dyndalskiemu pisać list do Wacława. Więc Maciej zaczyna: „Bardzo proszę”. Patrzy i pyta co tam napisał. On mówi, że B – duże B. Ale Cześnik nie wieży i mówi: „B? To – kreska, gdzież dwa brzuszki?” Dyndalski pokazuje małe uwypuklenia i mówi, że tu. Maciej dyktuje dalej: ”Bardzo proszę”…mocium panie…mocium panie ”me wezwanie” …mocium panie itd.…. Dyndalski patrzy a tam kleks i się denerwuje. Pyta jak mu poszło. Więc Dyndalski czyta, a tam co dwa słowa mocium panie. No to Maciej kazał mu pisać od nowa. Tym razem wymknęło mu się tylko „moć” ale Dyndalski to napisał. No to Cześnik tak się wkurzył, że kazał mu nie pisać listu, a iść osobiście do Wacława i przekazać mu, że Klara go woła, a później złapać syna Rejenta w pułapkę i kazać mu się ożenić z Klarą. Więc Dyndalski poszedł.
Papkin przyszedł do Klary, żeby przeczytać jej testament. Zapisał jej angielską gitarę, i rzadką kolekcję motyli. Myśląc, że umrze, Józef cały czas boi się. Gdy Papkin rozmawiał z Klarą przyszedł Wacław. Rozmawiali i Józef powiedział o pułapce, ale było za późno. Cześnik złapał Wacława i kazał mu ożenić się z Klarą – taka jest zemsta Macieja na Rejencie. Wacław i Klara zgodzili się.
Rejent przyszedł przed zamek Cześnika, dziwiąc się czemu Maciej nie stanął na polu walki. Spytał Dyndalskiego czy jest pan. Odpowiedział mu, że jest. Więc Rejent wszedł do środka i usłyszał, że ktoś bierze ślub. Pyta się kto to i mówią mu, że to Rejentowicz. Zdziwił się. Wchodzi patrzy a tam jego syn z Klarą. Podszedł on i Cześnik i wyciągają szable. Lecz do niczego nie doszło. Nagle weszła Podstolina i także się zdziwiła, ale i ucieszyła bo wygrała sto tysięcy. Klara powiedziała, że zapłaci jej. Młodzi poprosili o błogosławieństwo od Rejenta i dostali je.
Cześnik z Rejentem się godzą.
__________
M@rklu |
|
M@rklu |
Wysłany: Pią 13:01, 13 Paź 2006 Temat postu: |
|
Harry Potter i Zakon Feniksa:
Harry spędza wakacje u Dursley'ów. Leży sobie spokojnie w trawie pod oknem słuchając wiadomości, kiedy nagle słyszy głośny trzask. Nie jest to zwykły trzask, tylko dĽwięk jaki wydaje osoba aportująca się. Harry nie miał prawie żadnych wiadomości ze świata czarodziejów przez wakacje, jego przyjaciele, Ron i Hermiona, byli razem, ale listy od nich nie mówiły gdzie i jak. Harry postanawia się przejść. Krążąc po mieście spotyka Dudleya, który właśnie rozstał się ze swoimi kolegami i jest sam. Dochodzi do sprzeczki pomiędzy Harrym a jego kuzynem. Harry wyjmuje różdżkę. W tym momencie zapada mrok. Nie wiadomo skąd pojawiają się Dementorzy. Atakują Dudleya, jednak Harry produkuje Patronusa, który ich przepędza. W tym momencie pojawia się Arabella Figg, sąsiadka Harrego. Nie jest ona jednak pełnym czarodziejem, tylko charłakiem.
Pani Figg odprowadza Harrego i Dudleya do domu. Dudley, po ataku Dementorów, jest zszokowany. Dursleyowie rozpoczynają wypytywanie Harrego. Twierdzą, że zaatakował on Dudleya. Harry próbuje wytłumaczyć im, że zostali zaatakowani przez Demetorów. O dziwo ciotka Petunia znała już pojęcie Dementora, ale wujek Vernon miał trudności z wymówieniem nazwy (Dementerzy, Dementoidzi, Dememberzy itp.). Wybucha kłótnia, Dursleyowie nadal twierdzą, że Harry zaatakował Dudleya. Przychodzą listy: najpierw przylatuje sowa z Ministerstwa Magii. Harry zostaje wyrzucony z Hogwartu za użycie czarów poza szkołą (już po raz trzeci). Potem przychodzi list od pana Weasley'a, w którym nakazuje on Harremu bezwzględnie zostać u Dursley'ów. Pisze też, że Dumbledore już próbuje odkręcić sytuację w ministerstwie. Następny list, znowu z ministerstwa, mówi, że Harry na razie nie będzie wyrzucony ze szkoły, ale ostateczna decyzja zostanie podjęta po przesłuchaniu jego i świadków przed Wizengamotem (czarodziejskim sądem) w Ministerstwie Magii dnia dwunastego sierpnia.
Dursleyowie nadal chcą wyrzucić Harrego z domu. W tym momencie przychodzi wyjec do Petunii, który zakazuje jej wyrzucać Harrego z domu. Jak się okazuje dużo póĽniej, wyjca wysłał Dumbledore.
Harry zostaje więc u Dursleyów, jednak siedzi zamknięty w swoim pokoju. Kidy pewnego wieczoru Dursleyowie wychodzą, przybywa po niego kilku czarodziejów z misją zabrania go z domu wuja i ciotki. Tych kilka czarodziejów to: Szalonooki Moody, Remus Lupin, Dedalus Diggle, Nymphadora Tonks, Kingsley Shacklebolt, Elphias Doge, Emmeline Vance, Sturgis Podmore i Hestia Jones. Mają zabrać Harrego do kwatery głównej Zakonu Feniksa, organizacji zrzeszającej przeciwników Voldemorta. Odlatują na miotłach do Londynu.
Kwatera główna Orderu Feniksa znajduje się pod numerem dwunastym na Grimmaud Place w Londynie. Jednak domy na tej ulicy miały numery 10, 11, 13. Nie było domu z numerem dwunastym. Okazuje się, że dom jest ukryty nawet przed czarodziejami. Aby go zobaczyć, trzeba dowiedzieć się od strażnika tajemnicy, w tym przypadku Dumbledore'a, gdzie on jest. Moody pokazuje Harremu kartkę, którą napisał Dumbledore z opisanym położeniem kwatery głównej Zakonu. Dom pojawia się między numerami 11 a 13. Drużyna wchodzi do środka. Wewnątrz znajdują się już Ron, Hermiona, pozostali Weasleyowie i Syriusz. Nie ma jednak Percy'ego. Okazuje się, że Percy pokłócił się z resztą rodziny. Uważał za niemożliwe to, że jego ukochany szef rok wcześniej pracował dla Voldemorta. Został asystentem ministra, jednak kosztem pokłócenia się z całą rodziną. Ministerstwo Magii bowiem, kierowane cały czas przez Korneliusza Knota, nie chce uwierzyć w powrót Volemorta i na łamach Proroka Codziennego wyzywa Harrego i Dumbledore'a od plotkarzy i wariatów. Dumbledore traci posadę w czarodziejskim sądzie.
Członkowie Zakonu wyjaśniają Harremu, że celem tej organizacji jest walka z Voldemortem. Należą do niej głównie ci, którzy walczyli z Sam-Wiesz-Kim zeszłym razem.
Siedziba Zakonu znajduje się w rodzinnym domu Blacków. Domem opiekuje się zwariowany elf, Kreacher. Okazuje się, że rodzina wyklęła Syriusza, nie widnieje on nawet w jej drzewie genealogicznym. Harry przyglądając się drzewu rodowemu, zauważa, że Syriusz spokrewniony jest z Malfoyami. Ojciec chrzestny tłumaczy Harremu, że jego rodzina to głównie zwolennicy czystej krwi. Byli też w niej śmierciożercy, jak brat Syriusza.
Harry stawił się na przesłuchanie w ministerstwie, jednak to, co miały być tylko przesłuchaniem, okazało się sądem. Harry stanął przed Wizengamotem, oskarżycielem był Knot, na świadków powołano panią Figg i Dumbledore'a. Mimo wysiłków Knota nie udało się przekonać sądu do odebrania chłopcu różdżki i wyrzucenia z Hogwartu.
Wakacje zbliżały się do końca, szkoła, jak co roku, nadesłała listy książek i przedmiotów potrzebnych w tym roku szkolnym. Okazało się, że Ron i Hermiona zostali prefektami Gryffindoru. Prefektem Slytherinu został oczywiście Malfoy. Harry był bardzo zdziwiony, myślał, że to on zostanie prefektem, było mu trochę smutno i zazdrościł Ronowi.
Pierwszego września wszyscy stawili się na dworcu Kings Cross, aby wsiąść do pogiągu do Hogwartu. Harry pierwszy raz odbył podróż do szkoły bez Rona, gdyż on i Hermiona mieli osobny wagon dla prefektów. W pociągu Harry poznał Lunę Lovegood, dziwną dziewczynę, Krukonkę z czwartej klasy, której ojciec był redaktorem magazynu dla czarodziejów „The Quibbler”.
Rok szkolny rozpoczął się jak zwykle wielką ucztą i ceremonią przydziału. Tym razem piosenka Tiary Przydziału była bardzo dziwna i zawierała pełno ostrzeżeń. Po ceremonii głos zabrała nowa nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią, profesor Umbridge. Przemowa była nudna, jednak Hermiona dopatrzyła się w niej niepokojących sygnałów, widać było, że nowa nauczycielka została nasłana przez Ministerstwo w celu kontrolowania Harrego, Hogwartu i jego dyrektora.
Lekcje rozpoczęły się następnego dnia jak zwykle: okropne eliksiry, nudna historia. Najgorsza okazała się jednak lekcja z prof. Umbridge. Zapowiedziała ona, że w tym roku będą uczyć się tylko teorii i że różdżki nie będą potrzebne. Oburzony Harry zaczął protestować, Umbridge odpowiedziała mu, że Ministerstwo uznało, że nie ma potrzeby aby praktykowali obronę i że powinna wystarczyć im teoria. Harry uznał to za absurd, ponieważ pod koniec roku miały odbyć się SUMy, egzaminy, od których zależało co będą się uczyć w piątej i szóstej klasie. Efektem kłótni z Umbridge było 50 punktów odjętych Gryffindorowi i kara dla Harrego.
Kara okazała się straszna, Harry miał pisać na kartce specjalnym piórem zdanie „Nie będę kłamać”. Jednak za każdym razem, gdy wypisywał to zdanie, pojawiało się ono nie na kartce, a na jego dłoni, napisane krwią. Rany jednak bardzo szybko znikały i gdy Harry pisał zdanie po raz kolejny, rozcięcia pojawiały się znowu.
Rok szkolny trwał. Nie było Hagrida, nikt nie wiedział, co się stało z pół-olbrzymem. Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami uczyła profesor Grubby-Plank.
Harrego coraz częściej bolała blizna i miewał coraz gorsze sny. Postanowił się komunikować z Syriuszem. Używał do tego kominka w pokoju wspólnym Gryfonów. Ron dostał list od Percy'ego, w którym starszy brat gratulował mu zostania prefektem oraz ostrzegał przed kolegowaniem się z Harrym. Percy powiedział, że ministerstwo ma oka na Hogwart i wkrótce wszystko się zmieni.
Rzeczywiście, wszystko się zmieniło. Minister Magii powołał nowy urząd: Wielkiego Inkwizytora Hogwartu. Jego zadaniem było kontrolowanie nauczycieli i uczniów oraz pilnowanie, aby wszystko szło tak, jak sobie to zaplanował minister. Od tego czasu prof. Umbridge, która została mianowana Inkwizytorem, chodziła po lekcjach innych nauczycieli i robiła notatki. Nie zapominała oczywiście o regularnym gnębieniu Harrego.
Harry, Ron i Hermiona doszli do wniosku, że Minister zakazał im używania różdżek na lekcjach Obrony Przed Czarną Magią, ponieważ bał się, że Dumbledore uformuje z uczniów armię, której użyje przeciw ministerstwu. Jednak w obliczu SUMów na koniec roku, uczniowie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
Hermiona wpadła na pomysł, że mogą sami trenować Obronę Przed Czarną Magią, jednak tak, żeby nie dowiedziała się o tym Umbridge. Nauczycielem miał zostać Harry. Po długim przekonywaniu w końcu się zgodził. Wszyscy zainteresowani spotkali się w pubie Hog's Head w Hogsmeade w celu omówienia szczegółów. Byli tam przede wszystkim uczniowie klas piątych, ale nie tylko. Nie było nikogo ze Slytherinu. Wszyscy zostali objęci przysięgą, że nikomu nie powiedzą o tym spotkaniu.
Nie wiadomo jak, ale Umbridge dowiedziała się o spotkaniu. Następnego dnia ukazał się Dekret nr 24, zakazujący uczniom Hogwartu zakładać organizacje na terenie szkoły pod groĽbą wyrzucenia, przy czym jako ogranizację rozumie się regularne spotkanie minimum trzech uczniów.
Nasi bohaterowie nie zrezygnowali. Zgredek powiedział Harremu o tajnym pokoju w Hogwarcie, który przybiera postać takiego pomieszczenia, jakiego właśnie potrzebujemy. Raz trafił tam Dumbledore, wtedy pokój pełen był złotych pisuarów, ponieważ Dumbledore'owi spieszno było do toalety. Kiedy trafił tam Harry, pokój przybrał postać idealnej wręcz sali nadającej się do treningu zaklęć obronnych. Zwołano więc pierwsze spotkanie i wybrano nazwę organizacji, miała nazywać się Armia Dumbledore'a. Nauka prawdziwej Obrony Przed Czarną Magią, pod okiem Harrego, nareszcie mogła się rozpocząć.
Rozpoczął się też sezon Quidditcha. Nowym obrońcą Gryfonów został Ron, szczerze mówiąc nie szło mu najlepiej, z czego Ślizgoni skutecznie szydzili. Pierwszy mecz Gryffindor-Slytherin wygrali Gryfoni. Jednak po zakończonym meczu Malfoy zaczął obrażać Harrego i Ron. Harremu puściły (nie po raz pierwszy) nerwy. Zaatakował Malfoya. Wszystko spostrzegła Umbridge. Za karę zakazała Harremu i bliĽniakom Weasleyom gry w Quidditch dożywotnio (dożywotnio oznacza w tym wypadku tak długo, jak długo Umbridge będzie miała jakąkolwiek władzę). Na pozycji ścigającego Harrego zastąpiła Ginny.
Wrócił Hagrid. Był w okropnym stanie, pobity i ranny. Opowiedział Harremu, Hermionie i Ronowi o swoich przygodach. Otóż Dumbledore wysłał Hagrida z poselstwem do olbrzymów, jednak misja zakończyła się niepowodzeniem.
Harrego tymczasem nękają coraz gorsze sny. Pewnego razu śniło mu się, że jest kimś, chodzi, wydaje rozkazy, a gdy spojrzał w lustro ujrzał Voldemorta. Innym razem śniło mu się, że był wężem i ukąsił pana Wealseya. To okazało się nie być do końca snem, raczej wizją. Kiedy Harry obudził się, zalarmował Dumbledore'a o tym.
Pana Weasleya rzeczywiście ugryzł wąż. Ojciec Rona znajdował się teraz w szpitalu Św. Munga. Harry, Ron i Hermiona odwiedzili go tam.
Minęły święta, Harry miewał teraz sny, w których był Voldemortem i chodził po Departamencie Tajemnic w Ministerstwie Magii w poszukiwaniu czegoś. Dumbledore, zaniepokojony tymi objawami, kazał Harremu uczyć się sztuki obrony swojego umysłu przed ingerencją z zewnątrz. Niestety tej trudnej sztuki miał uczyć go Snape.
Nauka zamykania umysłu nie szła Harremu najlepiej, a miewał coraz gorsze sny. Z Azkabanu uciekli czołowi śmierciożercy, główni zwolennicy Voldemorta.
Ponieważ reżim Umbridge stawał się coraz gorszy, Harry, Ron i Hermiona postanowili działać. Hermiona zmusiła Ritę Skeeter do przeprowadzenia wywiadu z Harrym, w którym Harry dokłądnie opisał powrót Voldemorta. Wywiad opublikował The Quibbler. Część ludzi uwierzyła Harremu. Umbridge zakazała czytania Quibblera w Hogwarcie.
Wielki Inkwizytor kontrolował nauczycieli coraz częściej i dokładniej. Umbridge zakazała nauczycielom rozmawiać na lekcjach o rzeczach nie związanych z konkretnym tematem. Wlaka uczniów z Umbridge powoli przeradzała się w ruch oporu. Umbridge namierzyła Armię Dumbledore'a, uczniów przed wyrzuceniem ze szkoły obronił sam dyrektor, twierdząc, że nie jest to organizacja uczniowska, a jego armia. Knot wyrzucił Dumbledore'a, próbował go pojmać, jednak tutaj Albus pokazał klasę i w spektakularny sposób wymknął się pracownikom ministerstwa.
Dumbledore zniknął, Harry nadal uczył się obrony swojego umysłu. Pewnego razu, gdy Snape na pewien czas musiał wyjść ze swojego gabinetu, Harry zajrzał do myślodsiewni Snape'a. To, co tam zobaczył, przeraziło Harrego. Były to wspomnienia Snape'a sprzed wielu lat, kiedy to jego nauczyciel eliksirów chodził do szkoły z Jamesem Potterem i Syriuszem Blackiem. Okazało się, że James i Syriusz bardzo dręczyli Snape'a. Zachowanie ojca bardzo przypominało Harremu zachowanie Malfoya. Harry zrozumiał, dlaczego Snape go tak nienawidzi. W tym momencie do gabinetu wkroczył Severus i wyrzucił Harrego.
Pewnego dnia Hagrid zaprowadził Harrego i Hermionę do Zakazanego Lasu i pokazał im swojego brata, Grawpa. Był to pełnowymiarowy olbrzym. Harry i Hermiona obiecali uczyć potwora angielskiego.
Mimo braku Harrego i Weasleyów w drużynie, Gryffindor wygrał Puchar Quidditcha.
Nastał czas egzaminów. Trwały one 10 dni. Każdy piątoklasista musiał przystąpić do SUMa z każdego przedmiotu. Wyniki oceniali zewnętrzni egzaminatorzy.
Hagrid, wyrzucony z posady nauczyciela opieki nad magicznymi stworzeniami, ukrywał się gdzieś w lesie.
Harry miał kolejną wizję. Widział Syriusza i Voldemorta. Voldemort chciał zabić Blacka. Wszystko działo się w Departamencie Tajemnic. Harry pospieszył na pomoc, jednak najpierw musiał się upewnić, czy Syriusz na pewno tam jest, ponieważ Dumbledore zakazał Syriuszowi opuszczać siedziby głównej Zakonu. Aby się skontaktować z Syriuszem musiał użyć kominka w biurze Umbridge, ponieważ inne były monitorowane, sowia poczta też był sprawdzana. Harry został jednak nakryty przez Inwizytora. Skłamał, że komunikował się z Dumbledorem ukrywającym się w lesie. Umbridge kazała zaprowadzić się do Dumbledore'a. Hermiona jednak wyprowadziła ją do Zakazanego Lasu i tam zostawiła na pastwę wśiekłych centaurów, które Ubridge okraśliła jako „prawie ludzko inteligentne”. Harry i Hermiona wrócili do zamku. Kreacher, skrzat domowy Blacków, powiedział, że Syriusza nie ma w domu, więc Harry, Ron, Hermiona, Ginny, Luna i Neville wyruszyli z misją ratunkową do Ministerstwa Magii.
Przez pewien czas krążyli po Departamencie Tajemnic w poszukiwaniu ojca chrzestnego Harrego. Trafili do pokoju pełnego kryształowych kul, na których były zapisane imiona. Były to proroctwa. Na jednym z nich było napisane imię Harrego i Voldemorta.
Harry spędza wakacje u Dursley'ów. Leży sobie spokojnie w trawie pod oknem słuchając wiadomości, kiedy nagle słyszy głośny trzask. Nie jest to zwykły trzask, tylko dĽwięk jaki wydaje osoba aportująca się. Harry nie miał prawie żadnych wiadomości ze świata czarodziejów przez wakacje, jego przyjaciele, Ron i Hermiona, byli razem, ale listy od nich nie mówiły gdzie i jak. Harry postanawia się przejść. Krążąc po mieście spotyka Dudleya, który właśnie rozstał się ze swoimi kolegami i jest sam. Dochodzi do sprzeczki pomiędzy Harrym a jego kuzynem. Harry wyjmuje różdżkę. W tym momencie zapada mrok. Nie wiadomo skąd pojawiają się Dementorzy. Atakują Dudleya, jednak Harry produkuje Patronusa, który ich przepędza. W tym momencie pojawia się Arabella Figg, sąsiadka Harrego. Nie jest ona jednak pełnym czarodziejem, tylko charłakiem.
Pani Figg odprowadza Harrego i Dudleya do domu. Dudley, po ataku Dementorów, jest zszokowany. Dursleyowie rozpoczynają wypytywanie Harrego. Twierdzą, że zaatakował on Dudleya. Harry próbuje wytłumaczyć im, że zostali zaatakowani przez Demetorów. O dziwo ciotka Petunia znała już pojęcie Dementora, ale wujek Vernon miał trudności z wymówieniem nazwy (Dementerzy, Dementoidzi, Dememberzy itp.). Wybucha kłótnia, Dursleyowie nadal twierdzą, że Harry zaatakował Dudleya. Przychodzą listy: najpierw przylatuje sowa z Ministerstwa Magii. Harry zostaje wyrzucony z Hogwartu za użycie czarów poza szkołą (już po raz trzeci). Potem przychodzi list od pana Weasley'a, w którym nakazuje on Harremu bezwzględnie zostać u Dursley'ów. Pisze też, że Dumbledore już próbuje odkręcić sytuację w ministerstwie. Następny list, znowu z ministerstwa, mówi, że Harry na razie nie będzie wyrzucony ze szkoły, ale ostateczna decyzja zostanie podjęta po przesłuchaniu jego i świadków przed Wizengamotem (czarodziejskim sądem) w Ministerstwie Magii dnia dwunastego sierpnia.
Dursleyowie nadal chcą wyrzucić Harrego z domu. W tym momencie przychodzi wyjec do Petunii, który zakazuje jej wyrzucać Harrego z domu. Jak się okazuje dużo póĽniej, wyjca wysłał Dumbledore.
Harry zostaje więc u Dursleyów, jednak siedzi zamknięty w swoim pokoju. Kidy pewnego wieczoru Dursleyowie wychodzą, przybywa po niego kilku czarodziejów z misją zabrania go z domu wuja i ciotki. Tych kilka czarodziejów to: Szalonooki Moody, Remus Lupin, Dedalus Diggle, Nymphadora Tonks, Kingsley Shacklebolt, Elphias Doge, Emmeline Vance, Sturgis Podmore i Hestia Jones. Mają zabrać Harrego do kwatery głównej Zakonu Feniksa, organizacji zrzeszającej przeciwników Voldemorta. Odlatują na miotłach do Londynu.
Kwatera główna Orderu Feniksa znajduje się pod numerem dwunastym na Grimmaud Place w Londynie. Jednak domy na tej ulicy miały numery 10, 11, 13. Nie było domu z numerem dwunastym. Okazuje się, że dom jest ukryty nawet przed czarodziejami. Aby go zobaczyć, trzeba dowiedzieć się od strażnika tajemnicy, w tym przypadku Dumbledore'a, gdzie on jest. Moody pokazuje Harremu kartkę, którą napisał Dumbledore z opisanym położeniem kwatery głównej Zakonu. Dom pojawia się między numerami 11 a 13. Drużyna wchodzi do środka. Wewnątrz znajdują się już Ron, Hermiona, pozostali Weasleyowie i Syriusz. Nie ma jednak Percy'ego. Okazuje się, że Percy pokłócił się z resztą rodziny. Uważał za niemożliwe to, że jego ukochany szef rok wcześniej pracował dla Voldemorta. Został asystentem ministra, jednak kosztem pokłócenia się z całą rodziną. Ministerstwo Magii bowiem, kierowane cały czas przez Korneliusza Knota, nie chce uwierzyć w powrót Volemorta i na łamach Proroka Codziennego wyzywa Harrego i Dumbledore'a od plotkarzy i wariatów. Dumbledore traci posadę w czarodziejskim sądzie.
Członkowie Zakonu wyjaśniają Harremu, że celem tej organizacji jest walka z Voldemortem. Należą do niej głównie ci, którzy walczyli z Sam-Wiesz-Kim zeszłym razem.
Siedziba Zakonu znajduje się w rodzinnym domu Blacków. Domem opiekuje się zwariowany elf, Kreacher. Okazuje się, że rodzina wyklęła Syriusza, nie widnieje on nawet w jej drzewie genealogicznym. Harry przyglądając się drzewu rodowemu, zauważa, że Syriusz spokrewniony jest z Malfoyami. Ojciec chrzestny tłumaczy Harremu, że jego rodzina to głównie zwolennicy czystej krwi. Byli też w niej śmierciożercy, jak brat Syriusza.
Harry stawił się na przesłuchanie w ministerstwie, jednak to, co miały być tylko przesłuchaniem, okazało się sądem. Harry stanął przed Wizengamotem, oskarżycielem był Knot, na świadków powołano panią Figg i Dumbledore'a. Mimo wysiłków Knota nie udało się przekonać sądu do odebrania chłopcu różdżki i wyrzucenia z Hogwartu.
Wakacje zbliżały się do końca, szkoła, jak co roku, nadesłała listy książek i przedmiotów potrzebnych w tym roku szkolnym. Okazało się, że Ron i Hermiona zostali prefektami Gryffindoru. Prefektem Slytherinu został oczywiście Malfoy. Harry był bardzo zdziwiony, myślał, że to on zostanie prefektem, było mu trochę smutno i zazdrościł Ronowi.
Pierwszego września wszyscy stawili się na dworcu Kings Cross, aby wsiąść do pogiągu do Hogwartu. Harry pierwszy raz odbył podróż do szkoły bez Rona, gdyż on i Hermiona mieli osobny wagon dla prefektów. W pociągu Harry poznał Lunę Lovegood, dziwną dziewczynę, Krukonkę z czwartej klasy, której ojciec był redaktorem magazynu dla czarodziejów „The Quibbler”.
Rok szkolny rozpoczął się jak zwykle wielką ucztą i ceremonią przydziału. Tym razem piosenka Tiary Przydziału była bardzo dziwna i zawierała pełno ostrzeżeń. Po ceremonii głos zabrała nowa nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią, profesor Umbridge. Przemowa była nudna, jednak Hermiona dopatrzyła się w niej niepokojących sygnałów, widać było, że nowa nauczycielka została nasłana przez Ministerstwo w celu kontrolowania Harrego, Hogwartu i jego dyrektora.
Lekcje rozpoczęły się następnego dnia jak zwykle: okropne eliksiry, nudna historia. Najgorsza okazała się jednak lekcja z prof. Umbridge. Zapowiedziała ona, że w tym roku będą uczyć się tylko teorii i że różdżki nie będą potrzebne. Oburzony Harry zaczął protestować, Umbridge odpowiedziała mu, że Ministerstwo uznało, że nie ma potrzeby aby praktykowali obronę i że powinna wystarczyć im teoria. Harry uznał to za absurd, ponieważ pod koniec roku miały odbyć się SUMy, egzaminy, od których zależało co będą się uczyć w piątej i szóstej klasie. Efektem kłótni z Umbridge było 50 punktów odjętych Gryffindorowi i kara dla Harrego.
Kara okazała się straszna, Harry miał pisać na kartce specjalnym piórem zdanie „Nie będę kłamać”. Jednak za każdym razem, gdy wypisywał to zdanie, pojawiało się ono nie na kartce, a na jego dłoni, napisane krwią. Rany jednak bardzo szybko znikały i gdy Harry pisał zdanie po raz kolejny, rozcięcia pojawiały się znowu.
Rok szkolny trwał. Nie było Hagrida, nikt nie wiedział, co się stało z pół-olbrzymem. Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami uczyła profesor Grubby-Plank.
Harrego coraz częściej bolała blizna i miewał coraz gorsze sny. Postanowił się komunikować z Syriuszem. Używał do tego kominka w pokoju wspólnym Gryfonów. Ron dostał list od Percy'ego, w którym starszy brat gratulował mu zostania prefektem oraz ostrzegał przed kolegowaniem się z Harrym. Percy powiedział, że ministerstwo ma oka na Hogwart i wkrótce wszystko się zmieni.
Rzeczywiście, wszystko się zmieniło. Minister Magii powołał nowy urząd: Wielkiego Inkwizytora Hogwartu. Jego zadaniem było kontrolowanie nauczycieli i uczniów oraz pilnowanie, aby wszystko szło tak, jak sobie to zaplanował minister. Od tego czasu prof. Umbridge, która została mianowana Inkwizytorem, chodziła po lekcjach innych nauczycieli i robiła notatki. Nie zapominała oczywiście o regularnym gnębieniu Harrego.
Harry, Ron i Hermiona doszli do wniosku, że Minister zakazał im używania różdżek na lekcjach Obrony Przed Czarną Magią, ponieważ bał się, że Dumbledore uformuje z uczniów armię, której użyje przeciw ministerstwu. Jednak w obliczu SUMów na koniec roku, uczniowie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
Hermiona wpadła na pomysł, że mogą sami trenować Obronę Przed Czarną Magią, jednak tak, żeby nie dowiedziała się o tym Umbridge. Nauczycielem miał zostać Harry. Po długim przekonywaniu w końcu się zgodził. Wszyscy zainteresowani spotkali się w pubie Hog's Head w Hogsmeade w celu omówienia szczegółów. Byli tam przede wszystkim uczniowie klas piątych, ale nie tylko. Nie było nikogo ze Slytherinu. Wszyscy zostali objęci przysięgą, że nikomu nie powiedzą o tym spotkaniu.
Nie wiadomo jak, ale Umbridge dowiedziała się o spotkaniu. Następnego dnia ukazał się Dekret nr 24, zakazujący uczniom Hogwartu zakładać organizacje na terenie szkoły pod groĽbą wyrzucenia, przy czym jako ogranizację rozumie się regularne spotkanie minimum trzech uczniów.
Nasi bohaterowie nie zrezygnowali. Zgredek powiedział Harremu o tajnym pokoju w Hogwarcie, który przybiera postać takiego pomieszczenia, jakiego właśnie potrzebujemy. Raz trafił tam Dumbledore, wtedy pokój pełen był złotych pisuarów, ponieważ Dumbledore'owi spieszno było do toalety. Kiedy trafił tam Harry, pokój przybrał postać idealnej wręcz sali nadającej się do treningu zaklęć obronnych. Zwołano więc pierwsze spotkanie i wybrano nazwę organizacji, miała nazywać się Armia Dumbledore'a. Nauka prawdziwej Obrony Przed Czarną Magią, pod okiem Harrego, nareszcie mogła się rozpocząć.
Rozpoczął się też sezon Quidditcha. Nowym obrońcą Gryfonów został Ron, szczerze mówiąc nie szło mu najlepiej, z czego Ślizgoni skutecznie szydzili. Pierwszy mecz Gryffindor-Slytherin wygrali Gryfoni. Jednak po zakończonym meczu Malfoy zaczął obrażać Harrego i Ron. Harremu puściły (nie po raz pierwszy) nerwy. Zaatakował Malfoya. Wszystko spostrzegła Umbridge. Za karę zakazała Harremu i bliĽniakom Weasleyom gry w Quidditch dożywotnio (dożywotnio oznacza w tym wypadku tak długo, jak długo Umbridge będzie miała jakąkolwiek władzę). Na pozycji ścigającego Harrego zastąpiła Ginny.
Wrócił Hagrid. Był w okropnym stanie, pobity i ranny. Opowiedział Harremu, Hermionie i Ronowi o swoich przygodach. Otóż Dumbledore wysłał Hagrida z poselstwem do olbrzymów, jednak misja zakończyła się niepowodzeniem.
Harrego tymczasem nękają coraz gorsze sny. Pewnego razu śniło mu się, że jest kimś, chodzi, wydaje rozkazy, a gdy spojrzał w lustro ujrzał Voldemorta. Innym razem śniło mu się, że był wężem i ukąsił pana Wealseya. To okazało się nie być do końca snem, raczej wizją. Kiedy Harry obudził się, zalarmował Dumbledore'a o tym.
Pana Weasleya rzeczywiście ugryzł wąż. Ojciec Rona znajdował się teraz w szpitalu Św. Munga. Harry, Ron i Hermiona odwiedzili go tam.
Minęły święta, Harry miewał teraz sny, w których był Voldemortem i chodził po Departamencie Tajemnic w Ministerstwie Magii w poszukiwaniu czegoś. Dumbledore, zaniepokojony tymi objawami, kazał Harremu uczyć się sztuki obrony swojego umysłu przed ingerencją z zewnątrz. Niestety tej trudnej sztuki miał uczyć go Snape.
Nauka zamykania umysłu nie szła Harremu najlepiej, a miewał coraz gorsze sny. Z Azkabanu uciekli czołowi śmierciożercy, główni zwolennicy Voldemorta.
Ponieważ reżim Umbridge stawał się coraz gorszy, Harry, Ron i Hermiona postanowili działać. Hermiona zmusiła Ritę Skeeter do przeprowadzenia wywiadu z Harrym, w którym Harry dokłądnie opisał powrót Voldemorta. Wywiad opublikował The Quibbler. Część ludzi uwierzyła Harremu. Umbridge zakazała czytania Quibblera w Hogwarcie.
Wielki Inkwizytor kontrolował nauczycieli coraz częściej i dokładniej. Umbridge zakazała nauczycielom rozmawiać na lekcjach o rzeczach nie związanych z konkretnym tematem. Wlaka uczniów z Umbridge powoli przeradzała się w ruch oporu. Umbridge namierzyła Armię Dumbledore'a, uczniów przed wyrzuceniem ze szkoły obronił sam dyrektor, twierdząc, że nie jest to organizacja uczniowska, a jego armia. Knot wyrzucił Dumbledore'a, próbował go pojmać, jednak tutaj Albus pokazał klasę i w spektakularny sposób wymknął się pracownikom ministerstwa.
Dumbledore zniknął, Harry nadal uczył się obrony swojego umysłu. Pewnego razu, gdy Snape na pewien czas musiał wyjść ze swojego gabinetu, Harry zajrzał do myślodsiewni Snape'a. To, co tam zobaczył, przeraziło Harrego. Były to wspomnienia Snape'a sprzed wielu lat, kiedy to jego nauczyciel eliksirów chodził do szkoły z Jamesem Potterem i Syriuszem Blackiem. Okazało się, że James i Syriusz bardzo dręczyli Snape'a. Zachowanie ojca bardzo przypominało Harremu zachowanie Malfoya. Harry zrozumiał, dlaczego Snape go tak nienawidzi. W tym momencie do gabinetu wkroczył Severus i wyrzucił Harrego.
Pewnego dnia Hagrid zaprowadził Harrego i Hermionę do Zakazanego Lasu i pokazał im swojego brata, Grawpa. Był to pełnowymiarowy olbrzym. Harry i Hermiona obiecali uczyć potwora angielskiego.
Mimo braku Harrego i Weasleyów w drużynie, Gryffindor wygrał Puchar Quidditcha.
Nastał czas egzaminów. Trwały one 10 dni. Każdy piątoklasista musiał przystąpić do SUMa z każdego przedmiotu. Wyniki oceniali zewnętrzni egzaminatorzy.
Hagrid, wyrzucony z posady nauczyciela opieki nad magicznymi stworzeniami, ukrywał się gdzieś w lesie.
Harry miał kolejną wizję. Widział Syriusza i Voldemorta. Voldemort chciał zabić Blacka. Wszystko działo się w Departamencie Tajemnic. Harry pospieszył na pomoc, jednak najpierw musiał się upewnić, czy Syriusz na pewno tam jest, ponieważ Dumbledore zakazał Syriuszowi opuszczać siedziby głównej Zakonu. Aby się skontaktować z Syriuszem musiał użyć kominka w biurze Umbridge, ponieważ inne były monitorowane, sowia poczta też był sprawdzana. Harry został jednak nakryty przez Inwizytora. Skłamał, że komunikował się z Dumbledorem ukrywającym się w lesie. Umbridge kazała zaprowadzić się do Dumbledore'a. Hermiona jednak wyprowadziła ją do Zakazanego Lasu i tam zostawiła na pastwę wśiekłych centaurów, które Ubridge okraśliła jako „prawie ludzko inteligentne”. Harry i Hermiona wrócili do zamku. Kreacher, skrzat domowy Blacków, powiedział, że Syriusza nie ma w domu, więc Harry, Ron, Hermiona, Ginny, Luna i Neville wyruszyli z misją ratunkową do Ministerstwa Magii.
Przez pewien czas krążyli po Departamencie Tajemnic w poszukiwaniu ojca chrzestnego Harrego. Trafili do pokoju pełnego kryształowych kul, na których były zapisane imiona. Były to proroctwa. Na jednym z nich było napisane imię Harrego i Voldemorta.
Kiedy Harry wziął kulę z półki, pojawili się śmierciożercy. Okazało się, ze wizja Syriusza walczącego z Voldemortem była mistyfikacją przeprowadzoną przez Voldemorta aby ściągnąć Harrego do ministerstwa. Harry miał wziąć z półki proroctwo, które mogli dotknąć tylko ci, których ono dotyczyło. Ponieważ Voldemort miałby kłopoty z wejściem do ministerstwa niezauważonym, a zależało mu na tym, żeby niewielu wiedziało o jego powrocie, ściągnął podstępem Harrego do Departamentu Tajemnic. Teraz jego śmierciożercy, z Lucjuszem Malfoyem na czele, mieli odebrać proroctwo i dostarczyć je szefowi.
Rozpętałą się bitwa. Na szczęście pojawili się Lupin, Moody, Syriusz i inni. Do walki wkroczył nawet Dumbledore. Kiedy już wszystko wydawało się wygrane, a proroctwo było już zniszczone, jedna ze śmierciożerczyń zabiła Syriusza. Zrozpaczony Harry próbował z nią walczyć, nawet rzucił zaklęcie niewybaczalne w jej kierunku. Pojawił się Voldemort, jednak z odsieczą przyszedł Dumbledore. Po krótkiej walce Voldemort musiał uciekać, ponieważ zbliżali się ministerialni Aurorzy. Knot, kiedy zobaczył pobojowisko, uwierzył Dumbledorowi i i wszystko wróciło do dawnych norm. Dumbledore przeprowadził bardzo długą rozmowę z Harrym. Proroctwo było przepowiednią. Zapowiadało narodziny chłopca, który będzie mógł się równać mocą z Voldemortem. Przepowiednia była autorstwem prof. Trelawney. Pojawiła się na kilka miesięcy przed narodzinami Harrego. Dlatego Voldemort, kiedy poznał jego treść, chciał zabić Harrego gdy ten był niemowlęciem.
Dumbledore wyjaśnił Harremu wiele innych rzeczy, ale nie będę ich tu opisywał, miejcie większą radość jak będziecie czytać książkę w całości.
Prorok Codzienny wreszcie ujawnił prawdę o powrocie Voldemorta. Wybuchła Druga Wojna.
Rok szkolny zakończył się i Harry i jego przyjaciele wrócili do domów. Harry wziął kulę z półki, pojawili się śmierciożercy. Okazało się, ze wizja Syriusza walczącego z Voldemortem była mistyfikacją przeprowadzoną przez Voldemorta aby ściągnąć Harrego do ministerstwa. Harry miał wziąć z półki proroctwo, które mogli dotknąć tylko ci, których ono dotyczyło. Ponieważ Voldemort miałby kłopoty z wejściem do ministerstwa niezauważonym, a zależało mu na tym, żeby niewielu wiedziało o jego powrocie, ściągnął podstępem Harrego do Departamentu Tajemnic. Teraz jego śmierciożercy, z Lucjuszem Malfoyem na czele, mieli odebrać proroctwo i dostarczyć je szefowi.
Rozpętałą się bitwa. Na szczęście pojawili się Lupin, Moody, Syriusz i inni. Do walki wkroczył nawet Dumbledore. Kiedy już wszystko wydawało się wygrane, a proroctwo było już zniszczone, jedna ze śmierciożerczyń zabiła Syriusza. Zrozpaczony Harry próbował z nią walczyć, nawet rzucił zaklęcie niewybaczalne w jej kierunku. Pojawił się Voldemort, jednak z odsieczą przyszedł Dumbledore. Po krótkiej walce Voldemort musiał uciekać, ponieważ zbliżali się ministerialni Aurorzy. Knot, kiedy zobaczył pobojowisko, uwierzył Dumbledorowi i i wszystko wróciło do dawnych norm. Dumbledore przeprowadził bardzo długą rozmowę z Harrym. Proroctwo było przepowiednią. Zapowiadało narodziny chłopca, który będzie mógł się równać mocą z Voldemortem. Przepowiednia była autorstwem prof. Trelawney. Pojawiła się na kilka miesięcy przed narodzinami Harrego. Dlatego Voldemort, kiedy poznał jego treść, chciał zabić Harrego gdy ten był niemowlęciem.
Dumbledore wyjaśnił Harremu wiele innych rzeczy, ale nie będę ich tu opisywał, miejcie większą radość jak będziecie czytać książkę w całości.
Prorok Codzienny wreszcie ujawnił prawdę o powrocie Voldemorta. Wybuchła Druga Wojna.
Rok szkolny zakończył się i Harry i jego przyjaciele wrócili do domów.
________
M@rklu |
|